Laski jak to z nami jest? Czasami kochamy MAXI, patrzymy na modelki w przepięknych sukniach do samych kostek, a potem same pragniemy być jak księżniczki. Kupujemy więc ową MAXI i…
… czujemy się:
a) dziesięć lat starzej
b) dziesięć kilo grubiej
c) jak chłopka pracująca w średniowiecznej stajni
Szczerze? Ja zaznaczam wszystkie te odpowiedzi. A wiecie jaki jest mój problem? Jestem niska! I często zakładając MAXI, wydaje mi się, że się skurczam i poszerzam. Do tego nie znoszę zakładać obcasów do MAXI, więc dodatkowych centymetrów w żaden (mniej lub bardziej magiczny) sposób sobie nie dodam. Tym samym ciągle coś jest nie tak?
Problem jednak nie leży wcale w moim wzroście. Problem to dobór odpowiedniej MAXI do figury, wzrostu itd…
Niskie dziewczyny do 170 cm powinny stawiać na MAXI na cieniutkich ramiączkach, z dekoltem V lub z fajnym widocznym rozporkiem. Te elementy wydłużą i wysmuklą nas. Ja ponieważ mam figurę gruszki wybrałam taką z falbanami przy ramionach i efekt jest niesamowity. Wreszcie nie czuje się w MAXI jak w worku jutowym. Co więcej czuje się lekko, zwiewnie i wygodnie, a przecież właśnie taki efekt chciałam uzyskać.
Dziewczyny pamiętajcie zatem by przy wyborze MAXI kierować się tym co zazwyczaj Wam przeszkadza. Nie dajcie zwieźć się pokusie pt: „Ta sukienka jest taka śliczna”, bo może i jest, ale niekoniecznie będzie taka śliczna na WAS!
Dodaj komentarz